Louis

Louis

środa, 19 lutego 2014

Rozdział 6

 -Hey.. You are.. - nie umiał się wysłowić - You are beautiful!
 - Hello and thank you - odpowiedziałam
Wsiedliśmy do auta. Jechaliśmy może 20 minut? Kiedy wysiadłam Lou zapytał się, o której kończę zajęcie.
 - 3:00 PM - odparłam
 - Okay - potaknął
Szatyn powiedział także, że mnie odwiezie do domu. Nie umiałam się tego doczekać. Zajęcia na uczelni minęły szybko. Tommo już na mnie czekał. Zasiadłam wygodnie obok mojego Idola. Nie pojechaliśmy do mojego domu, pojechaliśmy do niego. Tam rozmawialiśmy o jego związku z Eleanor, a dokładniej o tym, że mu się z nią nie układa. Powiedziałam mu, że moim zdaniem ona jest dla niego idealną, ale on się nie zgodził. Mówił, że czasem żałuje, że zaczął się z nią spotykać, ale jednocześnie jego sumienie zakazuje mu z nią zerwać, Lou nie chce jej skrzywdzić. Po tych słowach BooBear zapytał:
 - Friends?
 - Friends forever - odpowiedziałam
Tak zaczęła się moja przyjaźń z miłością 15 milionów nastolatek, a jednocześnie moją sympatią.
Louis odwiózł mnie do mojego domu, ale przed moim wyjściem z samochodu zaproponował, że może pójdziemy szóstką, tzn. On, Liam, Zayn, Niall, Harry i ja na dzisiejszą dyskotekę. Ja nie byłam raczej typem imprezowiczki, ale się zgodziłam.
 - Great! So see you! - krzyknął
 - See you - odpowiedziałam
Tym razem ja sama musiałam dojechać na dyskotekę, która odbywała się o godzinie 20:30. Na ten wieczór wybrałam takie ubranie:


Dojechałam do klubu, który znajdował się bardzo blisko mojego domu. Louis kiedy mnie zobaczył zaczął mnie komplementować, ale tym razem dołączyli się do niego inni chłopcy z zespołu. Czułam się najlepiej na całym świecie.
   Prawie cały wieczór przetańczyłam z Louisem. Zaczęło się robić późno, więc wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że czas się już powoli zwijać. Louis zaproponował mi, że odprowadzi mnie do domu.

wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 5

Cały czas zastanawiałam się jak wyglądam w oczach Louisa, kim dla niego jestem. Po jakiejś chwili postanowiłam włączyć laptopa. Poszukałam tam adresu Louisa, nie robiłam tego wcześniej, bo nie pomyślałam, że kiedykolwiek będzie mi potrzebny. 'Ja głupia! Przecież on mieszka w Doncaster!' krzyczałam na siebie w myślach. 'Jutro poniedziałek, ale chociaż... Dzisiaj mam jeszcze trochę czasu' pomyślałam. Jak sobie w głowie powiedziałam tak zrobiłam. Wsiadłam w auto i ruszyłam w drogę, w prawdzie z Londynu do Doncaster nie jest tak daleko, ale moja podróż się dłużyła - byłam zestresowana. Wreszcie dojechałam. Bałam się zapukać do drzwi, ale w końcu to zrobiłam. Moim oczom ukazał się nikt inny jak Lou.
 - Ohh.. Hey! This is You! - powiedział - Anna, yes I remember
 - Hello Tommo! You're right I'm Anna - odpowiedziałam
Weszłam do środka i zaczęłam rozmawiać z Louisem - miałam dość mocny angielski. Zapytałam się go w końcu co mówił Hazzie o mnie. On mi odpowiedział, że powiedział mu, że jestem bardzo ładna, miła i wydaję się osobą godną zaufania.
 - Thanks! - wyrwało mi się
Louis tylko się uśmiechnął. Bardzo się cieszyłam, że ktoś taki jak on prawi mi komplementy.
 - I have got your t-shirt - powiedział
 - I know - odpowiedziałam
Lou dał mi moją, a właściwie mojego byłego koszulkę. Powiedział również, że jest bardzo fajna - podoba mu się, na to ja mu odpowiedziałam, że może mu ją dam.
 - Are you sure? - zapytał
 - Yes, I am sure - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Musiałam już się zbierać, bo trochę się zasiedziałam u Louisa. Było mi trudno wyjść, ale cóż. MUSIAŁAM. Musiałam także przygotować się na jutro na studia. Lou zaproponował mi, że jutro mnie odwiezie do szkoły. Ja mu podałam swoją ulicę i godzinę, o której ma być.
 - Okay sunshine - powiedział
 - Okay so bye - to ja
 - Bye bye, see you tomorrow - Louis
 - See you - odpowiedziałam
Kiedy byłam już w aucie radość ode mnie tryskała. Czułam się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.
Ta noc minęła równie szybko co ostatnie. Następnego dnia - szkoła, studia. Wybrałam taki strój:


Nagle usłyszałam klakson - znak, że Louis już na mnie czeka.

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 4

Kiedy doszłam do Julie opowiedziałam jej wszystko co mi się dzisiaj zdarzyło - jak szłam sobie parkiem, jak uderzyłam w Lou, jak rozlałam na niego kawę, jak zaproponowałam mu, że mogę mu dać koszulkę mojego byłego, jak oprowadzałam go po domu, jak powiedział 'bye Anna?'
 - Skąd on zna Twoje imię? - zapytała Julie
 - No nie wiem. Pewnie słyszał jak mówisz do mnie po imieniu - odpowiedziałam
Pogadałyśmy jeszcze trochę, ale zaczynało się robić ciemno, więc postanowiłam pójść do domu, ale przed tym Julie powiedziała mi, że wychodzi na dyskotekę i zapytała czy pomogę jej wybrać strój. Zgodziłam się. Wybrałam, a w zasadzie wybrałyśmy ten strój:


 - Dzięki za pomoc - powiedziała Julie
 - Nie ma za co - odpowiedziałam
  W końcu doszłam do domu. Myślałam o dzisiejszym spotkaniu Louisa. Nie wierzyłam w swoje szczęście. Niby taka zwykła, a jednak dzieją się takie rzeczy, które pragną miliony nastolatek.
Poszłam spać. Nazajutrz zadzwoniła do mnie Julie.
 - Heej - powiedziała - Ale mnie głowa boli
 - Okay, opowiedz co się wczoraj działo, jak dyskoteka? - zapytałam
 - Ale się działo! Się trochę narąbałam. Na dyskotece spotkałam Hazze! Odwiózł mnie do domu (Ahhh) A co się działo w domu to chyba sama wiesz, ale z nas szczęściary! - opowiadała
'Może z Ciebie tak, ale nie ze mnie, bo przecież ja z Tommo tylko gadałam' miałam ochotę jej to powiedzieć, ale tego nie zrobiłam
 - Rzeczywiście! - krzyknęłam do słuchawki
 - Ej! Trochę ciszej, boli mnie głowa - powiedziała - Aaa, Hazza mówił mi, że Louis coś mu gadał o Tobie
 - Serio???? - zapytałam zdumiona
 - Serio - odparła Julie
Wtem bateria mi się rozładowała i tak oto zakończyła się nasza rozmowa.
 'Co Louis mógł o mnie mówić Hazzie? Przecież on mnie w ogóle nie zna..' myślałam. Powoli zaczynało do mnie docierać, że chyba nie mam takiego pecha jak myślałam, że mam.


Rozdział 3

Od parku, w którym właśnie się znajdowaliśmy do mojego domu dzieliło mnie i Louisa około 800 metrów. Szliśmy w ciszy, kiedy Lou zapytał czy już wcześniej mnie widział, bo kojarzy moją twarz.
 - Yes! Yesterday I was at a concert - odpowiedziałam
 - Really? Oh.. Yes! I remember you :) Ya gave me your photo, didn't you? - zapytał
 - Yes, I gave you my photo - powiedziałam
 - Okay honey - wyrwało mu się
Byłam zadowolona, że tak mnie nazwał. Kiedy szliśmy widziałam jak czasem się na mnie patrzy, ale mi to nie przeszkadzało, w końcu był moim idolem. Doszliśmy do mojego domu:


 - Are you rich? - zapytał
 - Emm.. Maybe just a little bit - odpowiedziałam
 - Okay, okay - powiedział i się uśmiechnął
W sumie to zapomniałam po co w ogóle przyprowadziłam Lou do siebie, ale po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że przecież wylałam na niego kawę i miałam mu dać koszulkę. Poszłam na górę, chciałam wybrać najładniejszą bluzkę jaką miałam, ale rzeczy mojego byłego nie należały do najpiękniejszych. Po długim namyśle wybrałam tę:


Tommo trochę dziwnie w niej wyglądał, ale lepsze to niż nic.. Chociaż..
 - This is your boyfriend? - zapytał biorąc do ręki zdjęcie mojego BYŁEGO

 - No. He's my EX boyfriend - odpowiedziałam
 - Such a beautiful girl like you do not have a boyfriend? - kolejny raz zapytał
 - Thank you :) - odpowiedziałam i poczułam, że się rumienię
Louis poprosił bym oprowadziło go po moim domu. Tak też zrobiłam. Był u mnie może 1,5 godziny? W każdym razie musiał już iść.
 - Bye Anna? - powiedział, a w zasadzie zapytał dość niepewnie
 - Yes, I am Anna, and bye Louis - odpowiedziałam i pożegnałam się z chłopakiem
Kiedy poszedł od razu zadzwoniłam do Julie, ale pech chciał, że akurat dzisiaj skończyła mi się ważności konta
 - Fuck - zaklęłam na siebie
 Jednak znalazłam inny sposób by spotkać się z przyjaciółką, a mianowicie poszłam do niej do domu.
 - Julie! Nie uwierzysz co mi się przytrafiło! - krzyknęłam wchodząc do jej domu

Rozdział 2

      Razem z innymi Directionerkami ja i Julie krzyknęłyśmy 'yes'. Chłopcy świetnie śpiewali. Było dużo zabawy. Ja i przyjaciółka nie zdawałyśmy sobie sprawy, że nasze marzenia właśnie się spełniają. Jesteśmy na koncercie ukochanego zespołu.
   Po znakomitym występie Lou, Liaś, Zayn, Hazza i Niall mieli trochę czasu na spotkanie z fankami. Julie i ja ustawiłyśmy się w kolejce do pokoju, w którym można było porozmawiać z idolem, wziąć autograf i zrobić sobie zdjęcie. Wreszcie nadeszła kolej na nas. Przed koncertem postanowiłam sobie, że dam Louisowi moją fotkę. Wybrałam tę:


Tak czy siak wiedziałam, że nie mam u niego najmniejszych szans, bo:
1) Ma dziewczynę - Eleanor Calder
2) Jest członkiem najpopularniejszego zespołu na świecie
3) Ja jestem zwykłą Directionerką
Mogłam wymieniać więcej powodów, ale nie chciałam sobie psuć dobrego humoru. Weszłyśmy do pokoju:
 - Hey guys! - krzyknęłam
 - Hello Beauty - odpowiedział Harry
Julie stała jak wmurowana. Była w szoku, ale z resztą wcale się jej nie dziwię. Pogadałyśmy z chłopcami, wzięłyśmy autografy i zrobiłyśmy sobie z nimi zdjęcia. Nagle przypomniało mi się o mojej fotce, którą miałam dać Lou. 
 - My photo for you - powiedziałam
 - Aww.. Thank you so much - odpowiedział i cmoknął mnie w czoło. Poczułam motylki w brzuchu. Kiedy wyszłyśmy z pomieszczenia strasznie piszczałyśmy, miałyśmy mega zaciesz. Po jakiejś chwili uspokoiłyśmy się i poszłyśmy do swoich domów. Szybko zasnęłam po takim dniu pełnym wrażeń. 
    Następnego dnia była sobota. Postanowiłam, że pójdę się przejść, ale najpierw poszłam do Starbucks Coffie:

Imię Anna jest dość oficjalne, więc poprosiłam by Pani Kelnerka napisała 'Ania'
      Dość beztrosko wędrowałam po londyńskim parku. Nagle uderzyłam w coś, a właściwie kogoś. Moja kawa wylądowała na koszulce... Lou! Tak tego Lou, któremu wczoraj dałam moje zdjęcie. Poczułam się za razem głupia, ale byłam bardzo szczęśliwa, że znów go widzę.
 - I'm sorry - powiedziałam
 - No. It's my fault - odpowiedział szatyn
Zaproponowałam mu, że może pójdzie do mnie do domu i się w coś przebierze, bo miałam u siebie jeszcze trochę rzeczy po moim byłym.
 - Okay if it isn't a problem - powiedział
 - No! No! Of course! - odpowiedziałam
Ja i Louis szliśmy do mojego domu. Czułam się jak w niebie ^_^


Rozdział 1

       Lipiec.. Londyn.. Ten czas kiedy w tym mieście jest 'nawet' ciepło, bo nie mogę powiedzieć, że jest tu gorąco. W Londynie nie ma miesiące, w którym zawsze by świeciło słońce, ale cóż.. Sama wybrałam to miasto. Sama chciałam tu studiować. Jednak do Londynu pociągnął mnie jeszcze jeden fakt.. Mój ukochany zespół.. Tak, One Direction często tu bywa.. Nie liczę jednak, że ich spotkam. Często są w trasie albo w innych miastach.
      Dzisiejszy dzień powoli się kończył. Szłam sobie parkiem kiedy nagle Julie mnie zawołała:
 - Hello Anna! - krzyknęła
 - No witam - odpowiedziałam
 - Co u Ciebie? - zapytała
 - I'm fine, thanks and you? - uśmiechnęłam się :)
 - Hahaha, daj mi spokój z angielskim - powiedziała - Już wystarczająco dużo na studiach go mam :/
Tak, typowa Julie.. Zawsze była leniwa, lubiła tylko polski. Też była Directionerką, też marzyła o spotkaniu swoich idoli. Codziennie mówiła, że to nigdy się nie spełni.
       Nazajutrz przeczytałam w gazecie, że 1D będą w Londynie 22.07.2014, dzisiaj był 14.07.2014. 'Muszę iść na koncert! Przecież 22/07 powstało 1D' myślałam. Moim ulubionym członkiem był Louis. Kocham go, bo jest dobry. Pokazuje, że zawsze trzeba wierzyć w marzenia. Trzeba być sobą. Jest zabawny. Ma największe serce na świecie. Zawsze potrafi mnie rozśmieszyć. Kocha swoje fanki, jak inni chłopcy oczywiście. Pomaga nawet kiedy on cierpi. Dziękuję mu za to, że zmienił moje życie. Kiczowaty tekst, ale prawdziwy. Szybko zadzwoniłam do Julie żeby podzielić się wieścią.
 - To co? - zapytałam - Idziemy?
 - PEWNIE! - krzyknęła
Kilka godzin później poszłam do sklepu żeby kupić bilety, byłam podekscytowana. Miałam już bilety. Skakałam, krzyczałam. Były drogie, ale co tam!
      Wreszcie nadszedł ten dzień. Dzień koncertu. Włożyłam na siebie takie rzeczy:

A Julie takie:

Byłyśmy takie szczęśliwe. Wybiła 19:00
Na scenę wbiegł Louis. Serce zaczęło mi szybciej bić.
 - London, are you ready?! - krzyknął